MAURITIUS – OGRÓD NA OCEANIE
Bajeczne krajobrazy palm kokosowych kołyszących się nad białymi plażami, niewiarygodne odcienie szmaragdowych lagun, błękitu nieba i soczystej zieleni wzgórz, oszałamiająca woń kwiatów, owoców i przypraw, smak doskonałego rumu, hotelowy luksus, uśmiechnięci mieszkańcy.
FOT. Hotel Riu Le Morne
Powrót do Edenu
Mark Twain napisał, że Bóg przy tworzeniu raju posłużył się Mauritiusem. Dziś powiedzenie amerykańskiego pisarza jest wciąż aktualne, bo wyspa zachowała naturalne, niezmącone cywilizacją piękno, urzeka magią tropikalnej przyrody i zjawiskowych krajobrazów. Rzeki, wodospady, bazaltowe skały, wzgórza pokryte wiecznie zielonym lasem, złote plaże obmywane przez krystalicznie czyste wody Oceanu Indyjskiego tworzą prawdziwie rajski zakątek. Zdumiewa bogactwo drzew, krzewów, kwiatów. Jakże wspaniałe są tutejsze ogrody! Najstarszy z nich – Pamplemousses – powstał w 1735 r., można w nim podziwiać rośliny z całego świata, w tym palmy królewskie, hebany, eukaliptusy, figowce, kwiaty lotosu, bambusy i gigantyczne lilie wodne unoszące się na stawie.
Przyrodniczym fenomenem jest Park Narodowy Przełomu Czarnej Rzeki, gdzie poszarpane i ostre brzegi skał stanowią tło dla drzewiastych paproci i mangrowców. Tu znajdują schronienie rzadkie gatunki ptaków i zwierząt. W paśmie górskim Moka zadziwia, drugi co do wielkości, szczyt Pieter Both uwieńczony głazem, który wygląda jakby za chwilę miał się stoczyć. Wtajemniczeni powiadają, że stanie się to tuż przed końcem świata. Niezwykłym miejscem jest Ziemia Siedmiu Kolorów – pofałdowane muldy wulkaniczne mieniące się różnymi barwami. Naukowcy nie są zgodni co do genezy zjawiska, więc może lepiej wierzyć legendzie, według której tu właśnie skryła się tęcza? Nieopodal słychać szum wodospadu wpadającego do rozpadliny wygasłego wulkanu. W całym kraju jest ponad 20 kraterów, w jednym z nich powstało jezioro, które hinduiści uważają za święte.
FOT. Heritage Le Telfair
Gdzie jest Nemo?
Kolory wyspy nie przestają zadziwiać także pod wodą. Zaawansowani w nurkowych wojażach schodzą do tutejszych głębin z akwalungiem, ale można też odkrywać uroki podwodnego świata blisko brzegu, do tego wystarczą tylko płetwy, maska i fajka. Jakże przyjemną przygodą jest rejs katamaranem; piękne pejzaże, przerwy na nurkowanie, relaks na pokładzie i degustacja lokalnych przysmaków. Nawet ci, którzy nie potrafią pływać, mają szansę spotkać się oko w oko z kolorowymi rybkami podczas spaceru po dnie. Jak to możliwe? Dzięki specjalnemu rynsztunkowi (skafander, buty i przeszklony hełm) schodzi się na 3-4 m głębokości – to doświadczenie jak z powieści Juliusza Verne’a. Na wyspie działają licencjonowane ośrodki nurkowe, które wypożyczają sprzęt, organizują wyprawy i kursy. Dodatkiem do oceanicznych przygód jest rejs łodzią ze szklanym dnem. Taką przyjemność bezpłatnie oferuje większość hoteli, podobnie jak rejsy łodziami, rowery wodne, narty wodne, kajaki, windsurfing czy stand up paddle. Nie trzeba też sięgać do portfela przy korzystaniu z atrakcji na lądzie: siatkówka, tenis, fitness, sauna, a wieczorem pokaz tradycyjnej segi. To taniec zmysłowy i ekspresyjny, pochodzący z czasów, gdy niewolnicy sprowadzeni przez Holendrów, z nostalgią wspominali swą afrykańską przeszłość. Po dniu pełnym wrażeń, podczas kolacji nad brzegiem oceanu można dołączyć do tancerzy i poddać się żywiołowym rytmom.
FOT. Dinarobin Beachcomber
Rum i palma milionera
Nieodłącznym krajobrazem wyspy są plantacje trzciny cukrowej, dzięki którym wytwarza się tu aż 16 rodzajów cukru. Jednym z najbardziej cenionych (i zdrowszych) jest nierafinowany dark muscavado o dużej zawartości melasy, świetny do ciast, lodów, sosów, dżemów i słodzenia kawy. To idealny pomysł na pamiątkę z wakacji. A może coś mocniejszego? Jasne! I ciemne też… gatunki rumów. Ich bazą jest melasa lub sok z trzciny cukrowej. Trunki powstają zarówno w wersji klasycznej (przejrzystej), jak i aromatyzowanej (np. rum kawowy, waniliowy, kokosowy, ziołowy). Warto odwiedzić plantację i fabrykę cukru, Muzeum Cukru i oczywiście którąś z destylarni rumu, gdzie można zapoznać się z procesem produkcji, degustować i kupować.
FOT. Belle Mare Plage
Nie samym rumem człowiek (na Mauritiusie) żyje, trzeba więc przekąsić coś lokalnego: przede wszystkim ryby i owoce morza. Przepisów na nie jest ponoć 365 – inny na każdy dzień roku. W menu można znaleźć m.in. rosół z kraba, świeżo wyłowione jeżowce, kalmary z rusztu, grillowane homary, krewetki w sosie curry, stek z marlina, zupę z ostryg. Na deser owoce tropikalne i herbata waniliowa z okolicznych plantacji. Smakosze będą szczęśliwi, bo tutejsza kuchnia jest mieszanką smaków afrykańskich, francuskich, indyjskich, chińskich, wszak Mauritius to tygiel etniczny, a co za tym idzie – także kulinarny. Uwieńczeniem uczty może być delikatna „sałatka milionera” z miąższu palmy pozyskiwanego z jej korony.
FOT. Belle Mare Plage
Nie wyżej od palm
Wyspa obdarowana zjawiskowymi pejzażami jest rajem dla złaknionych egzotyki, błogiego spokoju i dla zakochanych. Znaleźć tu można nie tylko urocze, tropikalne zakątki, ale także wtopione weń hotele niczym wioski kreolskie lub posiadłości kolonialne. Nie ma tu żadnych betonowych molochów i tandety, są za to rozległe kompleksy hotelowe z gustownymi bungalowami, chatami, willami, spektakularnie usytuowane przy plażach lub w ogrodach z bogatym zapleczem sportowo-rekreacyjnym, znakomitymi restauracjami i ekskluzywnymi spa. I te najbardziej luksusowe, i te skromniejsze zanurzone są w egzotycznej roślinności, nie wystają ponad ocieniające je palmy. Tropikalnemu luksusowi towarzyszy wyjątkowa obsługa; uśmiechnięta, dyskretna i nieba chcąca przychylić. Wszystko dopieszczone i zadbane: od plażowego parasola krytego strzechą przez wypełniony minibar w pokoju po ratanowe leżanki na tarasie. Nic dziwnego, że Mauritius od wielu lat jest w czołówce najbardziej ekskluzywnych i romantycznych kierunków urlopowych.
FOT. Canonnier Beachcomber
Powiedz TAK!
Ślub nad oceanem, w cieniu palm, elegancka oprawa, miesiąc miodowy na tropikalnej wyspie i lektura słynnej powieści Paweł i Wirginia J.H. Bernardina de Saint-Pierre (XVIII-wieczna powieść, której akcja dzieje się na Mauritiusie). Romantyzm w najczystszej postaci… Zawarcie związku małżeńskiego na Mauritiusie jest usankcjonowane prawem i uznawane przez polskie urzędy stanu cywilnego. Ceremonia ślubna ma charakter świecki, może odbyć się w specjalnie udekorowanym miejscu na plaży lub w ogrodzie, nad jeziorem, przy wodospadzie, na werandzie posiadłości kolonialnej. Do wyboru, do koloru. Istnieje także możliwość organizacji ślubu kościelnego (polski ksiądz!). Przed wyjazdem należy dostarczyć odpowiednie dokumenty, a po przylocie na wyspę – złożyć oświadczenie w Sądzie Najwyższym oraz w USC. Transport do tych miejsc jest już zorganizowany i wliczony w cenę pakietu ślubnego, a przy okazji można zwiedzić stolicę wyspy − Port Louis.
Nie ma się co stresować przygotowaniami, bo za wszystko odpowiada koordynator ślubny. Formalności, bukiet, butonierka, fryzjer, kosmetyczka, prasowanie sukni, fotograf, film z drona, szampan, tort, świadkowie, uroczysta kolacja ze świecami na plaży, przyjęcie weselne, druhny w tradycyjnych strojach, przejażdżka bryczką… Wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Pomysłów na ceremonię są setki, podobnie jak setki sposobów na mauritiańską podróż poślubną. Hotele oferują nowożeńcom zniżki, kosz owoców, płatki kwiatów na łożu małżeńskim itp. Bez względu na to, czy weźmiecie ślub na Mauritiusie, czy polecicie tam w podróż poślubną lub rocznicową, jedno jest pewne: będzie jak w bajce.
FOT. The St. Regis Mauritius Resort
Alina Woźniak –dziennikarka, podróżniczka, religioznawczyni. Przewędrowała pół świata. Odwiedziła Mauritius i zakochała się w jego przyrodzie, zachwyciła pogodą ducha mieszkańców. Współpracuje z biurem podróży, które organizuje wakacje i śluby na tej cudownej wyspie.
Fot. Mat. Prasowe Firm, zdjęcie główne: Royal Palm Beachcomber