Hakuna matata!

Gdy przybędziecie na tak cudowną wyspę, jaką jest Zanzibar, z pewnością nie raz usłyszycie to radosne powitanie. W miejscowym języku suahili oznacza ono „nie martw się” albo „żadnych problemów”. Jeśli już podejmiecie decyzję o wyprawie na Zanzibar, możecie być pewni, że wszelkie troski naprawdę was opuszczą, wystarczy tylko poddać się magii tego miejsca i urokowi jego serdecznych mieszkańców.

Na Zanzibarze pierwsze ślady swojej bytności pozostawili sumeryjscy handlarze ok. 2000–3000 lat p.n.e. W X w. wyspa została skolonizowana przez Arabów i Persów, w XVI stuleciu przybyli tu Portugalczycy, natomiast największy rozkwit nastąpił w XVII w. kiedy władzę przejął sułtan Omanu. Baśnie tysiąca i jednej nocy – oto, co od razu przychodzi na myśl turystom przypływającym tu promem z Dar es Salam. Niestety, jest i straszna karta w historii Zanzibaru – to stąd wywożono niewolników pojmanych we wschodniej Afryce, a proceder ten trwał aż do końca XIX w. Dopiero po przejęciu władzy przez Brytyjczyków zakazano handlu ludźmi.

Fot. Aleksandra Stańczewska

Fot. Aleksandra Stańczewska

Zanzibar to w języku suahili „kraina ludzi czarnych”. Od 1964 r. wyspa wraz z Tanganiką (częścią kontynentalną) wchodzi w skład Tanzanii, której nazwa pochodzi od pierwszych liter obszarów tworzących to państwo: TAN (Tanganika) i ZAN (Zanzibar). Zanzibar razem z pobliską wyspą Pembą stanowią jej autonomiczną część.

Wyspa leży zaledwie 40 km od wschodniego wybrzeża Afryki, ale jest prawdziwą mieszanką kultur: Afryki, Bliskiego Wschodu, Indii, Indonezji oraz Zachodu. Te różnorodne akcenty najlepiej widać w mieście Zanzibar – stolicy wyspy o tej samej nazwie. Na pewno warto po przyjeździe zamieszkać w którymś z hoteli o kolonialnym charakterze, pochodzić po krętych, wąskich uliczkach, odwiedzić pracownie miejscowych rzemieślników-artystów, a potem…

Fot. Aleksandra Stańczewska

Fot. Aleksandra Stańczewska

…pojechać na wybrzeże

Urzekają tu jedne z najpiękniejszych plaż na świecie. Idealnie jasny, drobny piasek i kolory oceanu zapierające dech w piersiach: granat, fiolet, błękit, niewiarygodnie intensywny turkus – można spacerować i zachwycać się bezustannie, a podczas odpływów podziwiać wyrzucane na brzeg muszle i wsłuchiwać się w szum wielkich, kokosowych palm. Ocean cudownie ciepły, z temperaturą zwykle ok. 25°C, która pozwala prawie nie wychodzić z wody. Jest to popularne miejsce wśród amatorów snorkelingu, nurkowania i kitesurfingu, a turyści mniej aktywni fizycznie mogą z łódek podziwiać przepływające obok stada delfinów.

Fot. Aleksandra Stańczewska

Fot. Aleksandra Stańczewska

Taniec zmysłów

Od lat Zanzibar nazywany był pachnącą wyspą, a to za sprawą uprawianych tu przypraw, przede wszystkim goździków, ale także gałki muszkatołowej, wanilii, kolendry, imbiru, chilli, pieprzu, kardamonu i cynamonu. Jak nietrudno się domyślić, dania miejscowej kuchni, prostej i zdrowej, oparte głównie o frutti di mare, owoce i warzywa, są cudownie aromatyczne.

Nizinna wyspa ma również wiele plantacji cytrusów: pomarańczy, limonek, grejpfrutów, ananasów. Szczególnie warto spróbować dżakfruta – owocu drzewa chlebowego.

Zmysły są tu pobudzane nieustannie. Zachwycają kolorowe stroje tubylców, taniec dumbak  wykonywany przez kobiety z chustami to niemal erotyczna prowokacja, a muzyka taarab z powodzeniem koi najbardziej stargane nerwy. Dla koneserów – w połowie lutego, co roku, odbywa się tu światowej sławy festiwal muzyki arabsko-afrykańskiej Sauti za Busara. Właśnie z Zanzibaru pochodził Freddy Mercury – legendarny muzyk grupy Queen, urodzony tu jako Farrokh Bulsara. Pewnie jako dziecko przechadzał się niezwykłymi, wąskimi uliczkami Stone City, zaglądał do domów przez wspaniałe, rzeźbione drzwi i pływał czasem po oceanie tradycyjną łódką dhow.

Fot. Aleksandra Stańczewska

Fot. Aleksandra Stańczewska

Nie wszyscy wiedzą, że na Zanzibar dotarł nie tylko nasz sławny reporter Ryszard Kapuściński, ale także, dużo wcześniej – w 1891 r. – Henryk Sienkiewicz. Wrażenia zawarł we Wspomnieniach z Afryki. Dzisiaj też nie brak tu polskich akcentów. Dorota Katende wybudowała nad brzegiem oceanu Vanilla House (swoją niezwykłą historię opisała w książce Dom na Zanzibarze). Przyjmuje w nim turystów z całego świata, a polskim parom zorganizowała już ponad czterdzieści ślubów celebrowanych w tym niezwykłym miejscu.

Wyjazd na Zanzibar najlepiej zaplanować na styczeń – luty albo czerwiec – wrzesień, kiedy na wyspie panuje pora sucha. Koniecznie należy zabrać ze sobą aparat fotograficzny, aby utrwalać przedstawicieli miejscowej fauny i flory (część z nich to okazy endemiczne) i bezcenne wspomnienia rajskich dni.

Aleksandra Stańczewska

Więcej w najnowszym wydaniu „Magazynu Wesele” nr 4 (40) 2015-2016

Podziel się ze znajomymi!


Zapisz się
do subskrypcji
Magazynu

Otrzymasz od nas
coś fajnego

Zapisz się
do subskrypcji
Newslettera

PARTNERZY:

POLECAMY: