Wyspy największych kokosów
Piaszczyste, białe plaże, krystalicznie czysta woda oceanu, rafa koralowa, tysiące palm, gigantyczne kokosy, romantyczne zachody słońca, dziewicza przyroda i fenomeny natury czynią z Seszeli prawdziwy raj, tak wytęskniony przez nowożeńców.
Alina Woźniak
Choć brzmi jak slogan reklamowy, to jednak Archipelag Seszeli rzeczywiście ma w sobie namiastkę rajskiej atmosfery. Jego 115 wysepek pochodzenia wulkanicznego i koralowego, rozrzuconych 1600 km na wschód od wybrzeży Afryki, to prawdziwy skarb przyrodniczy. Dzięki izolacji i łagodnemu klimatowi powstał tam jeden z najważniejszych ekosystemów globu, zachowało się wiele gatunków fauny i flory, w tym endemity, czyli takie, które nie występują nigdzie indziej na świecie. Bujna, tropikalna zieleń, zjawiskowe plaże, wzgórza, wodospady, kwiaty, ptaki, cudowne zakątki niezmącone cywilizacją przywodzą na myśl biblijny Eden albo Lemurię – mityczny, zatopiony kontynent afroazjatycki, prototyp Atlantydy.
Za rajską uchodzi także tutejsza słoneczna pogoda, bez dużych różnic temperatur, żaru i cyklonów. Jest jeszcze coś, co w obecnych czasach stanowi wartość bezcenną: stabilna sytuacja polityczna, bezpieczeństwo i prywatność. Bajecznie usytuowane hotele nierzadko składają się ze świetnie urządzonych willi z własnymi basenami, skąd roztacza się piękny widok na ocean i zielone wzgórza. Idylliczne miejsca na celebrację uczuć. W wielu hotelach można zawrzeć związek małżeński (uznawany w Polsce) albo skorzystać z pakietów dla nowożeńców. Na wyspach działają agencje organizujące śluby cywilne (również poza hotelem, na plaży, na jachcie, pod wodospadem itp.) oraz kościelne (dominującą religią na Seszelach jest katolicyzm).
Jak w reklamie
Zachwycają wody oceaniczne o odcieniach niebieskiego i turkusowego, niebo nieprawdopodobnie błękitne, plaże długie, złociste, przetkane granitowymi skałami, światło słoneczne tak idealne, że żadne sztuczne nie jest go w stanie zastąpić. Nic dziwnego, że odbywają się tu sesje zdjęciowe, pozują top modelki, nagrywane są reklamy kosmetyków, odzieży i dóbr wszelakich. Tło stanowią granitowe skały, kontrastujące z białym piaskiem i soczystą zielenią. Na seszelskim wybrzeżu natura pokazuje swe najlepsze strony. Można się o tym przekonać na wyspie Praslin. Niegdyś służyła za przystań piracką, do dziś krąży wiele legend o ukrytych tu skarbach, jednak największy z nich jest dość łatwo osiągalny; to park narodowy z lasem równikowym, a w nim rezerwat Valle de Mai, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Przyrody UNESCO. Mieszkają w nim jedyne na świecie czarne papugi oraz rosną słynne lodoicje seszelskie, których orzechy coco de mer ważą średnio 20 kg (najcięższy okaz – 42 kg!) i mają niezwykłe kształty, najczęściej — kobiecych bioder. Niegdyś orzechy te osiągały astronomiczną cenę, wieśniacy mieli obowiązek dostarczać je władcy. Dziś chronione stanowią symbol Seszeli, są w ich godle (wraz z żółwiem), a niewielka liczba trafia do autoryzowanych sklepów. Praslin otacza wiele plaż, najsłynniejszą jest Anse Lazio – uznawana za jedną z najpiękniejszych na świecie. Jej biały piasek pośród skał, palm kokosowych i drzew takamaka wprawia w prawdziwy zachwyt. Młode Pary chętnie odwiedzają Praslin, czekają tu na nich luksusowe hotele harmonijnie wkomponowane w tropikalną scenerię. Oferują one pakiety ślubne oraz pakiety na miesiąc miodowy.
Tylko dla twoich oczu
Największą wyspą archipelagu jest Mahe. Tu znajduje się lotnisko międzynarodowe, duży port, najwyższy szczyt (905 m n.p.m.), a także stolica kraju – Victoria. Warto tu przyjechać, by poznać historię Seszeli, kolonialne budowle, świątynie kilku wyznań, odwiedzić muzea, ogród botaniczny, bazar, galerie sztuki lokalnych artystów, pobuszować w butikach, kupić na pamiątkę lokalne wyroby: rum, herbatę, przyprawy, kokosy, olejki zapachowe albo czarne perły. Choć Mahe jest najgęściej zaludnioną i najbardziej rozwiniętą wyspą, nadal kryje w sobie bogactwo dziewiczej przyrody lasu równikowego i namorzynowego. Można je podziwiać w Parku Narodowym Morne. Wyspa szczyci się aż 60 plażami, wiele z nich ma dostęp do rafy koralowej.
Tutejsze rozległe zatoki otoczone palmami, romantyczne zakątki, hamaki kołyszące się na wietrze, koktajle w kokosach i rewelacyjne hotele spełniają marzenia o idealnej podróży poślubnej. Wyspę rozsławił swego czasu Ian Fleming – brytyjski pisarz, który stworzył postać Jamesa Bonda. Autor przybył na Mahe w poszukiwaniu spokoju i natchnienia, zatrzymał się w najstarszym, zbudowanym jeszcze przed I wojną światową hotelu Northolme. Podróżował, nurkował, szukał skarbów pirackich. Wiele z tego, co zobaczył i doświadczył, zawarł w swej książce o Bondzie „Tylko dla twoich oczu”. Dziś hotel Northolme należy do sieci Hilton, jest kwintesencją luksusu i prywatności. Goście mieszkają w kunsztownych willach schowanych w gąszczu tropikalnej roślinności, na wzgórzu ponad oceanem. Wszystko tu jest eleganckie i wyjątkowe: od zabiegów w spa po romantyczną kolację przy świecach na werandzie pod palmami. Co smakuje najbardziej? Grillowane lub pieczone owoce morza, ryby zapiekane w liściu bananowca, a na deser owoce papai polane likierem z trzciny cukrowej.
Raj nieutracony
Na archipelagu jest sporo wysepek, do których nie dotarła masowa turystyka. Zatopione w zieleni stały się enklawą dla nowożeńców, którzy chcą oddalić się od świata, a jednocześnie mieć ekskluzywne warunki wypoczynku. To idealne miejsca dla zakochanych z zasobniejszym portfelem, a także dla słynnych artystów i polityków, uciekających przed śledzącą ich prasą. Tak było choćby w przypadku Kate i Williama; brytyjska para książęca spędziła miesiąc miodowy na North Island, gdzie znajduje się 11 ekskluzywnych willi należących do elitarnej sieci Oetkera. To samo miejsce wybrały inne sławy ze swymi połówkami: Salma Hayek, Paul McCartney, George Clooney. Podobnie jest na wysepce Fregate, gdzie w tropikalnym gąszczu stoją ekskluzywne wille na terenie starej posiadłości kolonialnej z organicznym ogrodem. Tu swe wakacje spędzili m.in. Steffi Graff, minister Tony Blair i wiele innych osobistości. A może zaszaleć i wynająć na podróż poślubną całą bezludną (ale pełną luksusów) tropikalną wysepkę? Proszę bardzo. Prywatna Cousine oferuje taką możliwość. Zmieszczą się też rodzice i świadkowie, bo na wyspie jest 5 ekskluzywnych willi, salon spa i wykwintna jadalnia (prywatny kucharz na miejscu).
Jeśli należycie do oszczędnych i na nową drogę życia nie chcecie wydawać fortuny – wybierzcie rodzinnie prowadzony pensjonat albo jakiś kameralny hotelik na niedużej wysepce La Digue. Ma tylko 10 km2 i dwie drogi asfaltowe, pozostały teren pokrywają ścieżki. Najlepiej podziwiać ten ląd podczas pieszych wycieczek lub jazdy na rowerze. Ładne plaże, ciepły ocean, knajpki z domowym, kreolskim jedzeniem, egzotyczne pejzaże, turyści i mieszkańcy, swojska atmosfera. Dużo dalej, na samej północy Seszeli leży bezludna Birds Island; z dala od świata, bez luksusów, w scenerii niczym z powieści o Robinsonie Crusoe. Jest tu tylko jeden i to skromny hotelik – przystań dla tych, którzy chcą pobyć ze sobą i z magią przyrody. Nie ma telewizorów, zasięgu, Wi-Fi. Jest pierwotna przyroda, cudowna plaża i niezwykli sąsiedzi: gigantyczne żółwie i milion ptaków.
Alina Woźniak – dziennikarka, podróżniczka, religioznawczyni. Na Seszelach zachwyca ją bogactwo przyrody, podziwia równowagę między rozwojem turystyki a ekologią i troską o naturę.
FOT. SEYCHELLES TOURISM