Minimalizm w uczuciach i życiu seksualnym – prof. Zbigniew Lew-Starowicz

Różniąc się osobowością, zdobytymi doświadczeniami, otrzymanym wychowaniem, staramy się zbudować partnerski związek. A jeśli jedno z nas jest uczuciowym minimalistą? Czy partnera można nauczyć okazywania uczuć? O tym, jak pogodzić dwie różne połówki jabłka, opowiada prof. Zbigniew Lew-Starowicz.

Aleksandra Stańczewska: Jednym z problemów w związku dwojga ludzi mogą być odmienne potrzeby w kwestii wzajemnego okazywania sobie uczuć. Czasem te różnice stają się nawet przeszkodą na drodze do udanego małżeństwa. Jednak czy minimalizm w tym zakresie zawsze jest wadą?

Profesor Zbigniew Lew-Starowicz: Okazywanie i otrzymywanie uczuć to jeden z podstawowych kodów emocjonalnych w życiu człowieka. Jednocześnie skala tej potrzeby jest sprawą indywidualnego zapotrzebowania. Najczęściej mamy do czynienia z takim wariantem, że to kobiety czują się niedopieszczone, otrzymując od partnera za mało uczuć zarówno w sensie słownym, jak i bezpośrednim, dotykowym. Są to powszechne skargi. Kobiety są niedopieszczone werbalnie i fizycznie.

Natomiast u mężczyzn gotowość do okazywania uczuć zwykle jest bardzo nasilona w okresie tańca godowego, później się zmniejsza. Mimo to warto o tej potrzebie pamiętać, zwłaszcza w przypadku panów, którzy wychowali się w domu, w którym okazywało się uczucia. Gdy zwiążą się z powściągliwą partnerką, mogą doświadczać niepokojącego niedosytu w tym zakresie.

Fot. Smak Obrazu

Fot. Smak Obrazu

Czy otwartości w okazywaniu czułości można się nauczyć, czy jest to raczej część naszego charakteru, która zazwyczaj w życiu dorosłym już się nie zmienia?

To tak jak ze wszystkim: jedni mają dryg do tańca, inni mozolnie uczą się kroków, są też uzdolnieni mówcy i ludzie, którzy potrafią okazywać uczucia, uzewnętrzniać je w różny sposób. Niektórzy po prostu mają pewne rzeczy we krwi, a inni muszą to dopiero w sobie wypracować. Na szczęście wszystkiego można się nauczyć. Dla kogoś, kto ma przysłowiowe dwie lewe nogi, ratunkiem są szkoły tańca. Okazywania uczuć też można się nauczyć.

Uda się tego dokonać samodzielnie czy potrzebna jest wizyta u specjalisty?

Do tego nie trzeba kończyć wyższych studiów. To bardzo podstawowa i pierwotna nauka. Wystarcza, jeśli ta druga osoba powie, o co jej chodzi, pokaże, jakie ma potrzeby. „Obejmij mnie tak, przytul, chcę to usłyszeć…” – to wystarczy. Cała nauka sprowadza się do słowa „kocham” odmienianego przez wszystkie przypadki, przytulenia, czułego objęcia czy pieszczoty. Do tego nie trzeba szukać żadnego poradnika. Wystarcza, że druga osoba poprowadzi, wskaże, czego oczekuje.

Fot. LMFOTO.PL Łukasz Topa&Szymon Nykiel

Fot. LMFOTO.PL Łukasz Topa&Szymon Nykiel

Problemem mogą okazać się różne oczekiwania seksualne małżonków. Czy pomimo odmiennego libido możliwe jest udane życie seksualne? Co, jeśli i tu jedna ze stron wykazuje skrajnie małe potrzeby?

Oczekiwania i libido to są dwie różne rzeczy. Libido, czyli popęd, manifestuje się określoną potrzebą ilości kontaktów seksualnych. W tej kwestii mam dobrą i złą wiadomość. Dobra to taka, że większość par dobiera się z w miarę zbliżonymi libido lub mężczyzna ma nieco większe libido, ale z tym można sobie poradzić, bo kobieta jest zdolna do współżycia nawet bez szczególnych chęci, podczas gdy u mężczyzn musi zaistnieć podniecenie. Dzięki temu u 2/3 par nie ma spięć na tym tle. Niestety, w pozostałej grupie związków, w którym partnerzy mają różny poziom libido, pojawiają się kłopoty. Im większa jest ta różnica, tym większe wywołuje ona problemy…

Fot. Archiwum Prywatne prof. Zbigniew Lew-Starowicz

Fot. Archiwum Prywatne prof. Zbigniew Lew-Starowicz

Więcej w najnowszym wydaniu „Magazynu Wesele” nr 1 (37) 2015

Podziel się ze znajomymi!


Zapisz się
do subskrypcji
Magazynu

Otrzymasz od nas
coś fajnego

Zapisz się
do subskrypcji
Newslettera

PARTNERZY:

POLECAMY: