Śluby naukowych geniuszy

Tę nie mającą w historii europejskiej genealogii familię uczonych zapoczątkowała niezwykła para. Dwudziestosiedmioletnia Polka, Maria Skłodowska, fenomenalnie uzdolniona w dziedzinie nauk ścisłych słuchaczka Sorbony i nieco starszy od niej Francuz – Piotr Curie, absolwent tegoż uniwersytetu. Połączyła ich naukowa pasja i prawdziwa miłość: do dziś dnia uchodzą za przykład idealnego związku – tak dwojga ludzi, jak i uczonych.

Wszystkie biografie poświęcone Marii Skłodowskiej-Curie podkreślają, jak wielkie znaczenie miało spotkanie tych dwojga i ślub zawarty w lipcu 1895 roku w ratuszu w Sceaux pod Paryżem, gdzie mieszkał owdowiały ojciec narzeczonego, doktor medycyny.

Nietypowe wesele i prezent ślubny

Panna Młoda – jak przystało na nowoczesną kobietę, wykształconą i pracującą – wystąpiła podczas ceremonii w granatowym kostiumie ze strojną, jasną bluzką i kapeluszem przybranym kwiatami. Weselni goście ofiarowali Młodej Parze składkowy prezent, który ich wielce ucieszył – dwa rowery. Piotr i Maria wybrali się w rowerową podróż poślubną po Bretanii, a i później nieliczne wolne od pracy chwile będą spędzać, pedałując drogami wzdłuż Sekwany…Zaledwie osiem lat po ślubie Piotr i Maria za swe odkrycia w dziedzinie fizyki otrzymali najwyższe wyróżnienie naukowe przyznawane przez Szwedzką Akademię Nauk – Nagrodę Nobla. Maria była pierwszą kobietą, jaka została uhonorowana w taki sposób.

Rodzina naukowców

Małżonkowie mieli dwie córki – Irenę i Ewę. Kiedy Piotr zginął w ulicznym wypadku, młodsza z dziewczynek miała niespełna półtora roku. Wychowywane przez matkę, która z godną podziwu siłą ducha łączyła pracę naukową z rodzinnymi obowiązkami, wyrosły na niezwykłe kobiety. Starsza Irena odziedziczyła po rodzicach zdolności do nauk ścisłych, a także wytrwałość w dążeniu do celu. Jako piętnastolatka zdała maturę i była pewna, że nauki ścisłe stanowią jej powołanie. Naturalnym wyborem były studia na wydziale matematycznym Sorbony.

ŹRÓDŁO: PIXABAY.COM

Nastoletnią Irenę nie ominęły zawirowania związane z I wojną światową. W trakcie działań wojennych pracowała wraz z matką na francuskim froncie w ambulansach rentgenologicznych, pomagając ratować życie żołnierzy. Po wojnie była towarzyszką wielu oficjalnych podróży zagranicznych matki do Stanów Zjednoczonych, Skandynawii, nawet Brazylii. Tłumaczyła jej wykłady, niekiedy sama wygłaszała prelekcje. W Paryżu pracowała naukowo – w wieku dwudziestu kilku lat była poważną, rzadko udzielającą się towarzysko, skupioną na pracy i doktoracie panną. Podobnie jak ongiś matka, towarzysza życia spotkała w pracy. Fryderyk Joliot był od niej młodszy o trzy lata, studiował fizykę, a kiedy uzyskał stanowisko asystenta w Instytucie Radowym, jego zwierzchniczką została Irena Curie. Na pozór tych dwoje nic nie łączyło: ona – z dystansem wobec otoczenia, wycofana i chłodna w kontaktach z ludźmi, on – przystojny, pogodnego usposobienia, miał wiele pozanaukowych zainteresowań, między innymi grał na fortepianie, lubił tańczyć, uprawiał rozmaite sporty. Szczególny podziw kolegów-naukowców budził fakt, że Fryderyk Joliot posiadał motocykl i jeździł nim z zawrotną w tamtych czasach prędkością ponad osiemdziesiąt kilometrów na godzinę…Parę miesięcy po rozpoczęciu przez Fryderyka pracy Irena Curie uzyskała tytuł doktora fizyki. W auli Sorbony zebrało się ponad tysiąc osób, w tym naukowcy, studenci i… dziennikarze. Egzamin córki podwójnej noblistki wzbudził ogromne zaciekawienie. „Chociaż wielu nie rozumiało wykładu, wszyscy klaskali z zapałem” – pisała później prasa. Zainteresowanie wzbudziła wypowiedź młodej uczonej, która na pytanie, czy kariera naukowa jest odpowiednia dla kobiety, odpowiedziała, że jak najbardziej, i że panie są nie mniej zdolne od mężczyzn.

Radowe przyjęcie

Irena dedykowała swój doktorat „Pani Curie – od córki i uczennicy”. Okolicznościowe przyjęcie odbyło się w ogrodzie Instytutu Radowego, gdzie – jak to było w zwyczaju – za zastawę służyły naczynia laboratoryjne: tartinki i ciasteczka piętrzyły się na kuwetach, herbatę parzono w kolbach na palnikach Bunsena, a zamiast filiżanek podano zlewki. Tylko szampana nalano do kryształowych kielichów. Nowo dyplomowana doktor Irena Curie była tego dnia „nadzwyczaj radosna i ożywiona”, co stwierdził jej podwładny Fryderyk Joliot.

ŹRÓDŁO: PIXABAY.COM

Tej wiosny niepostrzeżenie zaczęli zbliżać się do siebie. Wiele dyskutowali. Nie tylko o zagadnieniach naukowych, ale i społecznych – mieli wspólne poglądy, oboje byli pacyfistami i interesowali się problemami ludzkości. Wierzyli w postęp i lepsze jutro, a w wyborach głosowali na socjalistów.Rok później Irena oznajmiła matce i siostrze, że zaręczyła się z Fryderykiem… Obie kobiety były zaskoczone, a Maria Curie – także niezadowolona. Uważała, że przyszły zięć jest zbyt towarzyski, ganiła go za palenie papierosów. Nie akceptowała też faktu, że przystojny Fryderyk jest młodszy od narzeczonej. Wszystkie te zastrzeżenia matki nie robiły na Irenie wrażenia, choć ostatecznie zgodziła się na podpisanie intercyzy z zapisem, że to ona dziedziczy po Marii Curie prawa do zarządzania instytutem i substancjami promieniotwórczymi z jego zasobów. Maria w listach do przyjaciółek zwierzała się z obaw, czy związek kogoś tak „czarującego, przystojnego i młodego” jak wybranek Ireny z jej „poważną i odrzucającą światowe przyjemności córką” przetrwa. Tymczasem Irena wraz z Fryderykiem po prostu wyznaczyli datę ślubu.

Kolejny ślub Curie

Pobrali się 9 października 1926 roku w paryskim urzędzie stanu cywilnego w obecności obu rodzin (Joliotów było więcej niż krewnych Panny Młodej, jako że Fryderyk miał pięcioro rodzeństwa) i współpracowników. Irena, naciskana przez siostrę Ewę, zgodziła się wystąpić w modnej sukni typu Chanel z kremowego jedwabiu i długim naszyjniku. Miała bukiet z białych kalii, lśniące jedwabne pończochy i jasne pantofle. Nieustępliwa Ewa skłoniła siostrę, aby zrobiła fryzurę à la Pola Negri i modny makijaż. Przy swoim przystojnym mężu prezentowała się całkiem atrakcyjnie. Państwo młodzi oświadczyli w urzędzie, że będą używali nazwiska Joliot-Curie. Po ślubie odbył się elegancki obiad weselny, a później młodzi, pożegnawszy gości, przebrali się i pojechali do laboratorium sprawdzić, jak przebiegają procesy badań…

Marię Curie tak wyczerpały emocje związane ze ślubem Ireny, że dostała ostrej migreny i przez dwa dni nie opuszczała domu. A kiedy parę dni potem wybierała się z wykładami do Danii, oświadczyła, że „nie będzie brać udziału w żadnych towarzyskich spotkaniach wieczorami ani w tłumnych lunchach po wykładach”.

ŹRÓDŁO: UNSPLASH.COM

Obawy Marii co do pożycia Ireny i Fryderyka okazały się absolutnie nieuzasadnione. Państwo Joliot-Curie żyli i pracowali zawsze w zgodzie i pełnej harmonii. W niespełna rok po ślubie zostali rodzicami córeczki Heléne. W dniu porodu jej matka pracowała do południa w laboratorium, po czym mąż zawiózł ją do szpitala i nim nastał wieczór Maria mogła się cieszyć z narodzin wnuczki.

Pracująca mama

Irena twierdziła, że „nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby pozbawiła się tak cudownego doświadczenia jak macierzyństwo”. Mimo to szybko, bo już po dziesięciu dniach od porodu, wróciła do pracy. Babcia żywo interesowała się rozwojem małej i w kilkulatce dopatrywała się rodzinnych zdolności, w czym zresztą nie myliła się.

Badania prowadzone przez Irenę i Fryderyka Joliot-Curie w roku 1935 zostały uwieńczone przyznaną obojgu Nagrodą Nobla. Był to pierwszy w historii przypadek, że osoba będąca potomkiem laureatów sprzed lat otrzymała to samo najwyższe wyróżnienie. Maria Curie nie doczekała tej chwili.

Piękna Ewa

Młodsza córka Piotra i Marii wybrała inną drogę – jako młoda dziewczyna próbowała zrobić karierę muzyczną. I rzeczywiście, bardzo dobrze grała na fortepianie i debiutowała na koncertowej estradzie, ale uznała, że zaczęła zbyt późno jak na solistkę. Rezygnując z aspiracji muzycznych, wykorzystała swoje zdolności dziennikarskie i znajomość kilku języków. Pracowała zarówno dla prasy francuskiej, jak i amerykańskiej, została także autorką pierwszej z licznych biografii Marii Curie (do dziś wznawianej). Była bardzo urodziwa i elegancka – w latach trzydziestych jej fotografie zdobiły okładki „Vogue’a”. W czasach II wojny światowej była odważną korespondentką amerykańskich czasopism, niewahającą się przed odwiedzeniem linii frontu.

Późno ułożyła sobie życie osobiste. Dopiero jako kobieta dobiegająca pięćdziesiątki związała się z amerykańskim dyplomatą pochodzącym z Nowego Orleanu, Henrym Labouisse’m juniorem. Był wdowcem, a jego jedyna córka uważała Ewę za starszą przyjaciółkę. Ona też była jednym ze świadków na ślubie.

ŹRÓDŁO: UNSPLASH.COM

Ewa Curie, piękna i elegancka w popielato-srebrnej toalecie ze słynnego w tamtych czasach włoskiego domu mody Elsy Schiaparelli, ślubowała mężowi w ratuszu w San Francisco 19 listopada 1954 roku. Później odbyło się wytworne przyjęcie – nowożeńcy gościli ponad trzysta osób z amerykańskiej elity. I ten związek okazał się szczęśliwy. Henry’ego i Ewę oprócz uczucia łączyła też działalność na rzecz światowych organizacji filantropijnych i wyższej użyteczności. W latach sześćdziesiątych Henry Labouisse stanął na czele UNICEF-u. Organizacja ta została uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla. Ewa Curie zajęła miejsce u boku męża, gdy ten w październiku 1965 roku odbierał dla UNICEF-u to najwyższe wyróżnienie podczas gali w Sztokholmie.

Magazyn Wesele 2/46/2017

Bogna Wernichowska 

 

Podziel się ze znajomymi!


Zapisz się
do subskrypcji
Magazynu

Otrzymasz od nas
coś fajnego

Zapisz się
do subskrypcji
Newslettera

PARTNERZY:

POLECAMY: