Przedsmak raju – czyli o seksie ukrytym w problemach

Iść do specjalisty czy porozmawiać szczerze z partnerem? Jak rozmawiać o problemach seksualnych, by nie zranić bliskiej nam osoby?  Czy można doskonalić orgazm i poczuć więź z penisem? Na te i inne pytania odpowiada profesor Zbigniew Lew-Starowicz, ekspert z zakresu seksuologii, psychiatrii i psychoterapii.

Z jakimi problemami seksualnymi borykają się Polki i Polacy?

Ponad 30 procent mężczyzn zmaga się z zaburzeniami erekcji oraz wytryskiem przedwczesnym, czyli mówimy tu o krótkim czasie trwania stosunku. W przypadku starzejących się panów trzeba wspomnieć o problemie związanym ze zmniejszeniem popędu seksualnego. Jego główną przyczyną są choroby przewlekłe oraz stosowane leki, a także terapie hormonalne. U kobiet na pierwszym miejscu jest zmniejszenie zainteresowania seksem, a co za tym idzie zanik pożądania wobec partnera i to jest problem priorytetowy. Później są to trudności w osiąganiu orgazmu, a także odczuwanie bólu podczas kontaktów seksualnych. Poza wymienionymi problemami, które są najczęściej spotykane, warto wspomnieć o całej gamie innych zaburzeń jak na przykład hiperlibidemia czy pochwica.

To bardzo skomplikowane nazwy. Przygotowując się do rozmowy, natknęłam się na takie przykłady: brak reakcji genitalnej, czy dyspareunia nieorganiczna i nie ukrywam trudno je zrozumieć.

O dyspareunii już wspominałem to odczuwanie bólu podczas seksu i dotyczy przede wszystkim kobiet. Te określenia medyczne mają często skomplikowane nazwy, ale seksuolodzy tłumaczą je w swoich artykułach, by każdy wiedział, o czym mowa. Teraz skupiamy się najczęściej nad stosunkowo nowymi problemami, które związane są z pornografią oraz szeroko rozumianym uzależnieniem od seksu. To zjawiska, które niestety w ostatnich latach bardzo urosły w siłę.

O pornografię miałam pytać później, ale skoro już do niej nawiązaliśmy, to porozmawiajmy o niej szerzej. Nie wiem, czy zgodzi się Pan Profesor z taką tezą, iż swobodny dostęp do internetowej pornografii, jest pewnego rodzaju odskocznia dla mężczyzn, którzy są sfrustrowani jakością swojego życia seksualnego. Pornografia daje im możliwość redukowania napięcia bez ryzyka wstydu, ale z drugiej strony prowadzi do zaniżenia samooceny. Oglądając porno-filmiki czy przeglądając „świerszczyki”, zdają sobie bowiem sprawę, że mogą nigdy nie być wystarczająco dobrzy w łóżku. I mamy tu takie zamknięte koło, z którego trzeba się jednak jakoś wyswobodzić, tylko jak?

Jeżeli mamy mówić o modelu optymalnym to warto wspomnieć o współoddziaływaniu pornografii na naszą psychikę. O tym problemie rozmawiam teraz często z młodzieżą w szkołach. Młodym ludziom trzeba przekazywać, co jest specyficzne dla ich rozwoju psychoseksualnego i jaki wpływ ma na to pornografia. Nie mówię tu o totalnym jej odstawieniu, bo jej całkowity zanik to obecnie utopia. Ale warto młodzież uczulać, do czego jej oglądanie prowadzi. Zawsze podkreślam, że pornografia daje wzorce nieprawdziwe na temat życia seksualnego i może zachęcać do egocentryzmu w zakresie seksu. Kto ma „olej w głowie” to się zastanowi i będzie rzadziej sięgał po tego typu rozrywkę. Takie edukacyjne działania w szkołach dają już pierwsze efekty i to niewątpliwie cieszy. Nareszcie rozmawia się o negatywnych skutkach pornografii w mediach, a w księgarniach pojawiają się wartościowe książki, które pozwalają nakreślić temat z różnych perspektyw. Dzięki temu w Polsce podejście do pornografii się zmienia. Widzę to również wśród moich pacjentów, którzy modyfikują swoje poglądy, właśnie dzięki mądrym audycjom w mediach oraz  sięgnięciu po wartościową lekturę.

Wielu obecnych 25- i 30-tków nie miało podobnych spotkań w szkole i edukowało się seksualnie, oglądając pornosy w telewizji lub sięgając po hentai, czyli erotyczną odmianę mangi i anime. Zresztą część z nich pewnie nadal w ten sposób się „kształci”…

Są mężczyźni, którzy palą dwie paczki papierosów dziennie. Są tacy, którzy biorą dopalacze. Tacy, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez trawki czy piwka wieczorem – różni są ludzie. Trzeba brać odpowiedzialność za to, co się w życiu robi i zbierać potem tego owoce. Jeżeli mężczyźni sięgają po ostrą pornografię albo lubią oglądać ostre porno w Internecie, to będą tego określone następstwa, tak samo, jak po dopalaczach. Muszą mieć na uwadze konsekwencje zdrowotne, ale i zmiany w psychice, które są później trudne do naprawienia. Psycholodzy, seksuolodzy mogą tylko uświadamiać, edukować, ale każdy ma wolny wybór, co z tą wiedzą zrobi. W przypadku młodzieży ten wolny wybór jest nieco bardziej ograniczony niż w przypadku osób dojrzałych. Dlatego działania edukacyjne powinny być  rozciągnięte w czasie i co ważniejsze, powtarzane. Inaczej będę rozmawiać o pornografii z 14- i 15-latkami, a inaczej rozmowa potoczy się z 18-latkami.

Spektrum problemów związanych z seksem jest bardzo szerokie. Czy to, że one nas dotykają, zależy od naszej psychiki i podejścia do życia? A może od środowiska, w którym dorastamy?

Większość zachowań seksualnych ma etiologię mieszaną. Zaczyna się od przyczyny biologicznej, ale zawsze nakłada się tło psychogenne, co nie powinno dziwić. Podam przykład: kobieta odczuwa ból podczas stosunku seksualnego. Powodem tego stanu mogą być stany zapalne, endometrioza czy blizny, będące efektem nacięcia krocza w trakcie porodu. Czasem jednak ból może stanowić formę obrony przed seksem, na przykład w sytuacji, gdy doszło do poronienia. W tym przypadku nakłada się tło psychiczne, bo kobieta traci motywację do współżycia i ma problemy z osiąganiem orgazmu, co przekłada się na jej relacje z partnerem, a to z kolei wpływa na ich związek i nastawienie do seksu. W najgorszym wypadku może dojść do sytuacji, że seks przestaje mieć znaczenie dla kobiety, mężczyzna się frustruje i związek się rozpada. Jedno zdarzenie pociąga drugie. One są bardzo mocno ze sobą powiązane i w dużej mierze zależą od jednostki. Nie da się powiedzieć tak ogólnie, każdy przypadek jest indywidualny i każdy należy rozpatrywać osobno. Przyczyny, o których pani wspomniała, nie są bez znaczenia i na pewno nie pomagają, ale tylko w podręcznikach przeczytamy, że wyróżnia się przyczyny biologiczne, psychogenne i społeczne.

Czyli zawsze tak było, tylko teraz się o tym więcej mówi?

Nie można tak powiedzieć, bo kiedyś ludzie nie dożywali siedemdziesiątki, nie było pornografii, nie było „śmieciowego jedzenia”, a przecież dieta ma bardzo ważny wpływ na nasze życie seksualne. Zmienił się nasz styl życia i musimy być gotowi na wszystkie tego konsekwencje.

Czy można mówić, że istnieje coś takiego jak męska seksualność, a jeśli tak, to co ją odróżnia od kobiecej?

Męska seksualność? Ona jest nieco inna od kobiecej i tyle. Może jest bardziej nastawiona na osiąganie satysfakcji, na zaspokajanie potrzeb i dążenie do bycia lepszym. Ale to jest takie bardzo statystyczne podejście. Obecnie wiele kobiet ma podobne nastawienie. Czynniki, o których wspominaliśmy, mają na to spory wpływ i dlatego teraz mówi się raczej o zaniku tych granic. Trudno jest określić ich charakterystykę tak czarno na białym, jeśli jednak ktoś chce poznać głębiej to zagadnienie, to polecam sięgnąć po książki o tej tematyce, których w księgarniach jest sporo i każdy znajdzie coś dla siebie.

Poszerzanie wiedzy przez czytanie to jedno a rozmowa o problemach seksualnych z drugą osobą to drugie. Jak zacząć taką rozmowę?

W przypadku związków trzeba sygnalizować drugiej stronie, że jest problem. Na przykład kobieta mówi mężczyźnie: „nie mam ochoty na seks, bo odczuwam ból” i tyle. To moim zdaniem wystarczy, ale… trzeba pamiętać, by to poinformowanie nie zmieniło się w sytuację – która niestety często ma miejsce – czyli, by partner nie zaczął się obwiniać, że to stało się przez niego. To są jednak tematy wrażliwe i warto wiedzieć, że gdy rozpoczyna się rozmowę, że z seksem jest źle to w sposób naturalny, wiele osób od razu to odnosi do siebie. I myśli: „pewnie ze mną jest coś nie tak i z mojej winy nam nie wychodzi”. By takiego myślenia uniknąć, trzeba te tematy poddawać obiektywizacji, starać się wskazać na jednoznaczne przyczyny, tak by dotyczyły one problemu, a nie drugiej osoby. Sygnalizujemy problem partnerowi, ale od razu dodajemy, że to ja muszę ten problem rozwiązać lub że muszę skonsultować się ze specjalistą. I tylko takie rozwiązanie jest słuszne i właściwe. Tak naprawdę to dopiero od specjalisty oraz jego umiejętności i taktu, zależy jak ten problem, będzie nazwany, jak zdiagnozowany i jak leczony. Rozwiązania są zwykle dwa albo u części pacjentów konieczne jest wdrożenie terapii partnerskiej, co oznacza, że leczymy obie strony, albo – co dotyczy większości – problem jest „załatwiany” pojedynczo i po jakimś czasie przestaje być problemem.

Czyli partner lub partnerka mają za zadanie wspierać ukochaną osobę i tyle.

Oczywiście, bo cóż innego mogą. Powinni pomagać i w razie czego być pod ręką. Niech okazują miłość wobec drugiej strony, bo ona czyni cuda i naprawdę pomaga.

Wiele razy podczas tej rozmowy wspominał Pan Profesor o odczuwaniu bólu przez kobiety podczas stosunku. Chciałabym zapytać o nieco inny kobiecy problem, o którym na początku już wspominaliśmy, a mianowicie o osiąganie przyjemności podczas uprawiania miłości. Wiele kobiet skarży się, że prawdziwą przyjemność odczuwa wyłącznie podczas orgazmu łechtaczkowego, a nie przy orgazmie pochwowym. Dlaczego tak się dzieje i czy można temu jakoś zaradzić?

Ja nie widzę tu w ogóle problemu, bo jeżeli kobiety doznają orgazmu, to przecież wszystko w porządku. Domyślam się, że chodzi o pobudzanie ich przez partnera za pomocą języka, ręki czy dotyku, ale to przecież miłe uczucie, prawda?

Wiele kobiet chciałaby jednak doznawać tej przyjemności, nie tylko będąc dotykaną, ale i stymulowaną penisem…

Kobiety zawsze czegoś chcą, co nie zawsze jest osiągalne. Chcenie jest bardzo ładne, ale warto się zastanowić, czy jest ono realne w naszym przypadku. Trzeba sprawdzić, jak działają mięśnie dna miednicy, jaka jest wrażliwość pochwy oraz  jaki stosunek do swojej pochwy ma kobieta. Istnieje optymalna sztuka miłosna, ustosunkowana do budowy narządowej obojga partnerów i dopiero wtedy można się przekonać, czy oni mają szansę na udoskonalenie swojego życia seksualnego przez doznania pochwowe.

Czy istnieją badania, które dadzą nam kobietom klarowne odpowiedzi na te pytania? Z ćwiczeniami dna miednicy spotkałam się na zajęciach w fitness clubie, na przykład na pilatesie. Jednak jak zbadać wrażliwość swojej pochwy? Należy udać się do ginekologa, seksuologa, czy nie tędy droga?

Wrażliwość pochwy można sprawdzić przy użyciu specjalnych wibratorów odpowiednio do tego przystosowywanych oraz podobnego typu gadżetów. Można je kupić przez stronę internetową i na spokojnie sprawdzić w domu, jaka jest jej wrażliwość. Mam tu na myśli odpowiedni kąt, pozycję seksualną czy budowę ciała. Jeśli okaże się, że kobieta ma jakąś blokadę psychiczną lub jakieś opory w sztuce miłosnej, to wtedy oczywiście specjalista może coś doradzić. To jest jedno z rozwiązań, ale trzeba pamiętać, że u jednych kobiet takie praktyczne rozwiązania mogą pomóc w doznaniu satysfakcji na drodze pobudzania pochwy, ale u niektórych nie.

Czyli to nie powód do zamartwiania się, że coś z nami jest nie tak.

Oczywiście. Kobieta jest seksualnie zdrowa, tylko chce sobie udoskonalić życie seksualne. Gdy przychodzi do mnie pacjent, to mam dla niego pełne 60 minut i przez ten czas jestem w stanie wiele się o nim dowiedzieć. W omawianym przypadku pytam o nastawienie kobiety do tego problemu, o to, jak ją traktuje partner oraz czy miała jakieś urazy. Patrząc na kobietę, nie wiem przecież nic o jej unerwieniu pochwy czy o stanie mięśni dna miednicy. To dopiero właściwie zadane pytania sprawiają, że po godzinie wiadomo już, gdzie tkwi problem i można go zacząć rozwiązywać. W Centrum Terapii zatrudniam fizjoterapeutkę od mięśni dna miednicy, która prowadzi terapie, konsultuje i zaleca ćwiczenia do wykonywania w domu. Moja terapeutka uczy kobiety czuć te mięśnie dna miednicy, bo one często nie wiedzą, gdzie one się znajdują, a chodząc nawet regularnie na zajęcia fitness lub wspomniany przez panią pilates, unikają kontaktu z trenerem, gdy ten zaleca ćwiczenia na ich wzmacnianie. U mnie w Centrum skupiamy się na pacjencie i staramy się mu pomóc, i tyle, albo aż tyle.

Zadowolić kobietę to jedno, ale zrozumieć penisa to drugie. Oglądając filmy zarówno komedie, jak i dramaty często pojawia się scena, w której mężczyzna tuż przed seksem z kobietą udaje się do toalety i rozmawia ze swoim prąciem, prosząc go, by ten stanął na wysokości zadania. Ale to, co potem widzimy na ekranie, nie zawsze dzieje się w naszym życiu. Dlaczego penis niekiedy wydaje się oddzielnym bytem i nie słucha mężczyzny?

Bo on jest poniekąd osobnym bytem. Cytując Leonardo da Vinci „kieruje się on własnym rozumem”, co należy rozumieć tak, że penis nie jest żołnierzem, który słucha rozkazu dowódcy. Jemu nie można rozkazywać, jak ma reagować na daną sytuację. Co należy robić? Zachować dystans, a nie ingerować, bo to na nic się zda. On, gdy będzie taka potrzeba, zareaguje odpowiednio. Chyba że jesteśmy chorzy, to co innego. Jeśli mężczyzna myśli, że będzie mógł penisem dyrygować tak, jak on chce, to jest w błędzie.

Łatwo mówić, trudniej zrobić. Zwłaszcza jeśli mężczyzna jest ambitny i nie lubi z nikim negocjować. Co zatem radzi Pan Profesor mężczyznom i ich „kompanom”, by stali się  jednym ciałem i odczuwali wspólnie satysfakcję z dobrze wykonanego stosunku?

Mężczyzna po pierwsze nie powinien być obserwatorem swoich reakcji seksualnych i tylko na tym się koncentrować. Może to porównam z jedzeniem – proszę sobie wyobrazić, że jemy danie i teraz koncentrujemy się na tym, ile mamy śliny; czy bardziej używamy prawej, czy lewej strony szczęki przy gryzieniu pokarmu; czy papka przechodzi swobodnie do przełyku i tak dalej. I na tym ma polegać jedzenie? Jaka z tego przyjemność? Gdzie smak? Gdzie doznania estetyczne?

Strasznie to mechanicznie brzmi. Cała przyjemność z jedzenia prysła.

Tak samo, nie należy się koncentrować na reakcjach seksualnych, tylko czekać na jej spontaniczność. Jeśli coś jest nie tak, to przecież jest jeszcze druga osoba, prawda? Partnerka może wprowadzić odpowiedni nastrój, uspokoić, odprężyć mężczyznę, nadać tym chwilom romantyzmu, rozpocząć pieszczoty i … wszystko wraca do normy. Relaks i rozluźnienie – oto recepta na udany seks i dobre relacje na linii mężczyzna i jego penis. Zasadniczo chodzi o obniżenie napięcia i rozluźnienie się, bo w stresie nigdy nic dobrze nie wychodzi.

To prawda, ale czasami trudno jest się nie stresować, zwłaszcza jeśli nam zależy. Wspomniał Pan Profesor, że u kobiet problemem priorytetowym jest spadek zainteresowania seksem. To zapewne budzi frustrację u partnerów, która może z czasem powodować kłótnie i wzajemne pretensje. Co ten problem powoduje? Być może nastawienie mężczyzn do kobiet, które w niektórych środowiskach są niedoceniane, a wręcz obrażane i poniżane. Myślę, że wiele pań nie chce z takimi panami chodzić do łóżka i szuka sobie ciekawszej alternatywy, z czym się w pełni zgadzam. Seks jest taką „wisienką na torcie” i powinien być traktowany z szacunkiem, zgodzi się ze mną Pan Profesor?

Są kobiety, które nie chcą żadnej gry wstępnej, tylko chcą od razu, by mężczyzna przechodził do stosunku pochwowego. Jednak, jak pani zauważyła, większość kobiet docenia grę wstępną i jest ona dla nich wręcz priorytetem. Wzajemne pieszczoty i miłość francuska dostarczają partnerom mocnych wrażeń i zapewniają im satysfakcję. Podobnie sprawa wygląda u mężczyzn – część dąży do szybkiego stosunku, bo są bardzo podnieceni, albo boją się, że za szybko dojdą. Są jednak i tacy panowie, którzy w ogóle nie przejmują się partnerką i chcą tylko zaspokoić swoje potrzeby, a pieszczoty traktują jako pańszczyznę. Jeśli zależy nam na dobrym pożyciu seksualnym, partnerzy muszą wiedzieć, na czym obu stronom zależy, mówić o tym otwarcie i dążyć do ich zaspokojenia. Rozmowa wyjaśnia wiele, a jej brak wiele w relacji komplikuje. Nieraz niepotrzebnie wyolbrzymiamy problemy, które tak naprawdę są łatwe do rozwiązania, jeśli o nich na spokojnie porozmawiamy. Wiele problemów w związku rodzi się z niedopowiedzenia i braku komunikacji. Mam tu na myśli nie tylko rozmowę o naszych potrzebach, ale i upodobaniach.

Czy istnieje coś takiego jak zdrowy seks? A jeśli tak czym się on charakteryzuje?

Zdrowie seksualne zostało zdefiniowane przez Światową Organizację Zdrowia w 1986 roku. WHO podaje następujące kryteria: brak zaburzeń, odczuwanie przyjemności i satysfakcji ze współżycia, udany związek i pozytywna postawa wobec seksu. Seks traktowany powinien być jako wartość, piękno, dobro. W niektórych religiach mówi się o nim, że jest przedsmakiem raju – w pełni się z tym określeniem zgadzam, bo jest w nim dużo prawdy. Duży odsetek populacji (ok. 40 procent kobiet i mężczyzn) według tej klasyfikacji ma zaburzenia seksualne. Pewien procent z tej grupy uważa, że jest to problem, a są i tacy, którzy go nie dostrzegają. Małżeństwa z długim stażem uprawiają, mniej intensywniej seks niż Młode Pary. Oni są już po zawałach, z nadciśnieniem, z przewlekłymi chorobami. U niego występują zaburzenia erekcji, u niej zanik pożądania, ale oni oboje świadomie zrezygnowali z seksu i nie widzą w tym nic złego. Obu stronom to pasuje. Według kryteriów WHO, mimo to wpadają w tę statystykę, choć tak naprawdę ich ten problem nie dotyczy.

Dla niektórych problem jest przeszkodą i chcą ją szybko pokonać, a inni w ogóle nie dostrzegają problemu. Takie życie.

Niektóre kobiety nie martwią się wcale faktem, że nie odczuwają pożądania, gdyż seks nie jest im potrzebny. Taka kobieta ma ustabilizowane życie, partnera, którego kocha i nie widzi potrzeby leczenia się, bo jest jej z tym wygodnie. Woli wcale nie uprawiać seksu niż uprawiać go z nim, a nie szuka nikogo na boku. Po co ma się ona leczyć? Inni, gdy wykryją w sobie zaburzenie seksualne, podejmują działania, aby je natychmiast wyleczyć. Staje się to dla nich priorytetem, bo chcą szybko poprawić jakość swojego seksu i kropka.

Jak przebiega takie leczenie? Ile potrzeba średnio czasu od zdiagnozowania u pacjenta problemu seksualnego do jego eliminacji lub uświadomienia mu, iż nie jest to problem determinujący jego życie?

Są ludzie, którzy mają tyle chorób, że leki na poprawienie zdrowia seksualnego będą musieli brać latami. Takie przypadki się zdarzają. U mężczyzn, którzy borykają się z problemami przedwczesnego wytrysku, leczenie trwa kilka tygodni i już po tym czasie widać ewidentną poprawę. Zdarza się, że ktoś przychodzi do mnie z problemem seksualnym i rozwiązujemy go już podczas pierwszej wizyty. Niekiedy wystarczy coś wyjaśnić, zobaczyć, o czymś porozmawiać i doradzić. I po problemie. Mam też takich pacjentów, z którymi prowadzę psychoterapię par, która trwa kilkanaście miesięcy, bo dużo spraw wymaga wyjaśnienia. Wiele zależy od osób, ich nastawienia do leczenia oraz konsekwencji w działaniu. Jednak każdy, kto zgłasza się do Centrum, nie zostaje sam ze swoim problemem. Każdy problem jest do rozwiązania lub do przejścia, jeśli ma się poczucie, że nie jesteśmy z nim sam na sam.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Justyna Abdank-Kozubska

Rysunek: Kornelia Dębosz

Podziel się ze znajomymi!


Zapisz się
do subskrypcji
Magazynu

Otrzymasz od nas
coś fajnego

Zapisz się
do subskrypcji
Newslettera

PARTNERZY:

POLECAMY: