Papierowe preludium ślubu

Nasze ślubne zaproszenie trzymam za szybą witryny w salonie, teściowa oprawiła winietki razem ze wspólną weselną fotką wykonaną polaroidem, a u mojej mamy stoją one na kredensie w towarzystwie zaproszenia. Ten element papeterii ślubnej to jedna z większych pamiątek – pierwsza zapowiedź waszego ślubu. To oczywiste, że nie mogą być przypadkowe.

Idealne zaproszenie? Dla każdego będzie to trochę co innego. Obecnie furorę robią nieskomplikowane ilustracje
i minimalistyczne wzory. Równocześnie, po serii projektów typowo komputerowych, prawdziwy renesans przeżywają reprodukcje ręcznie malowanych akwareli i inspiracja naturą. Wśród najpopularniejszych wzorów nie brakuje motywów kwiatowych i nawiązujących do krajobrazu, z którym utożsamiają się narzeczeni. Często, choć nie zawsze, zaproszenia są ściśle związane z motywem przewodnim wesela. Miłośnicy klimatów morskich wybierają odcienie granatu i błękitu oraz fale oceanu, a ci, którzy poznali się nad rzeką, zamawiają papeterię z takim motywem. No i kwiaty – one zawsze są dobrym rozwiązaniem! Intensywnie pachnące piwonie albo delikatne wianki sprawdzają się sezonowo, ale równie radośnie rozświetlą zimowe przyjęcia. A może marzy się wam ulubione pasmo górskie albo nawiązanie do innej, wspólnej pasji? Proszę bardzo!

FOT. MAT. PRASOWE ARTIREA

Ręczna robota

Kiedyś wydawało mi się, że bardziej eleganckie jest komputerowe wypisanie nazwisk gości. Jednak im dłużej prowadzę manufakturę Paperwords, tym częściej dochodzę do wniosku, że ręczna personalizacja to dopiero klasa! Choć oczywiście w połączeniu z piękną ilustracją i papierem każda z opcji sprawi, że wasi goście będą pod wrażeniem. Nie ma jednej, złotej zasady innej niż ta, która mówi, byście robili po swojemu, bo tak będzie najlepiej.

Jeśli wybierzesz zły papier, cały czar pryśnie

Czas na chwilę dla duetu nie bez znaczenia – papieru i formatu zaproszeń. Jest takie ładne angielskie zdanie: If you pick a wrong paper, there will be no magic („Jeśli wybierzesz zły papier, cały czar pryśnie”). Decydując się na wykonawcę ślubnych zaproszeń, zorientujcie się, jaki papier ma w ofercie; wybór jest naprawdę ogromny, a ślub zasługuje na ten najwspanialszy. To, co powinno interesować was najbardziej, to kolor, faktura i gramatura. Osobiście uwielbiam zaproszenia ślubne na różnych odcieniach papieru kremowego, dlatego zupełnie rezygnuję z czystej bieli. Krem lepiej komponuje się z ilustracjami w intensywnych barwach, łagodząc kontrast. Ale krem kremowi nierówny, jest ich bardzo wiele: są czyste odcienie, są też takie z drobinkami złota lub papiery czerpane, z beżowymi „paproszkami” – jedne z najbardziej ekologicznych. Papier warto dotknąć, by poczuć jego fakturę. Jest jedwabiście gładki i miękki? A może ma tłoczone wzorki – prążki, plamki, kropeczki? Zamówcie próbki zaproszeń i sprawdźcie jakość druku oraz rodzaj papieru,
w tym gramaturę, czyli – najprościej mówiąc – jego grubość. Standardowy papier do drukarki ma 80 g/m2. To trochę za mało jak na eleganckie ślubne zaproszenie. Z mojego doświadczenia wynika, że im papier grubszy, tym większe robi wrażenie. Dlatego zaczynam od arkuszy o gramaturze 280 g/m2, a kończę na 400 g/m2.
Gdy wybierzemy wzór zdobiący zaproszenia i papier, czas na format. Panuje tu pełna dowolność: prostokąty, kwadraty, karty duże, małe, otwierane i pojedyncze. Pięknie komponują się też zestawy pojedynczych kart, szczególnie w przypadku bogatych zdobień ilustracją. Każda z zaproponowanych opcji ma swój urok, a ostateczny wybór zależy od was. Warto jednak posłuchać, co do powiedzenia na temat formatu ma twórca zaproszeń – z pewnością sprawdził różne opcje i wie, która wygląda najlepiej.

FOT. MAT. PRASOWE SHE MAKES

Z odpowiednim wyprzedzeniem
To, kiedy wręczycie gościom zaproszenia, zależy od daty ślubu. Jeśli wybraliście czas w okolicy świąt lub długiego weekendu (np. majówka, Boże Ciało czy 31 grudnia), dajcie znać bliskim najszybciej jak to możliwe. Z tak dużym wyprzedzeniem z pewnością nie znacie jeszcze wszystkich szczegółów organizacyjnych, ale tu z pomocą przychodzi prezaproszenie – specjalne zawiadomienie, w językach anglosaskich znane jako karta save the date, które wskazuje tylko datę wydarzenia i prosi gości o stosowne zarezerwowanie czasu.
W przypadku oficjalnych zaproszeń wyznaję zasadę, że działanie z wyprzedzeniem gwarantuje Młodej Parze spokój. Optymalny czas na zapraszanie gości to około cztery, sześć miesięcy przed uroczystością. Pamiętajcie, że same zaproszenia trzeba wybrać i zamówić miesiąc wcześniej (lub nawet dwa, jeśli planujecie projekt indywidualny). Większość twórców realizuje zamówienia w przeciągu dwóch, trzech tygodni, jednak lepiej mieć zapas czasu i przewidzieć nieprzewidziane.

FOT. MAT. PRASOWE PAPIEROVE

Słowa, które zapraszają

Mało kto wie, że tradycyjne zasady savoir-vivre’u zalecają, by w oficjalnych zaproszeniach to rodzice wraz z młodymi (a nie młodzi z rodzicami) zapraszali na uroczystość. Widzę dwa argumenty przemawiające za tą kolejnością. Po pierwsze, symbolika – rodzice informują o tym, że dzieci opuszczają ich dom i zakładają swoją rodzinę. Drugi jest bardziej przyziemny: kiedyś znaczna część wesel była finansowana tylko przez rodziców, więc formalnie rzecz biorąc, to oni zapraszali na ślub i wesele swoich dzieci. Obecnie wiele się zmieniło, ale i tak, niezależnie od sposobu finansowania imprezy, warto uzgodnić z rodzicami obojga narzeczonych sposób zapraszania gości.

Na pytanie o idealną treść zaproszeń najchętniej odpowiem w ten sposób: piszcie własnymi słowami, wówczas nie będzie sztucznie, tylko po waszemu. Jeśli nie jesteście pewni swoich zdolności pisarskich lub ortograficznych, poproście kogoś bliskiego lub osobę, której zlecacie stworzenie papeterii, o konsultację. Ci drudzy powinni znać się na rzeczy i o ile często nie chcą brać odpowiedzialności za ewentualne literówki, o tyle samą treść mogą wam podsunąć. Osobiście jestem zdecydowaną przeciwniczką ślubnych rymowanek i wierszyków – zamiast nich świetnie sprawdzają się proste, ale eleganckie słowa.

Czego w treści zaproszenia nie może zabraknąć? Na pewno pojawią się wasze imiona, miejsce i data ślubu. Warto umieścić też kilka słów na temat wesela. Jeśli planujecie niekonwencjonalne przyjęcie zamiast tradycyjnego świętowania, poinformujcie o tym; wówczas część gości otrzyma zaproszenie na kameralny obiad dla rodziny, a reszta zostanie poinformowana o imprezie dla przyjaciół w innym terminie.

A co z dodatkowymi detalami? Prośba o potwierdzenie obecności dołączona na oddzielnej karcie lub wkomponowana w treść zaproszenia to już standard, zresztą bardzo praktyczny. Coraz częściej pojawiają się także karty z prośbą o prezent w kopercie lub książkę zamiast kwiatów. W dyskusyjnych grupach ślubnych w sieci trwają gorące debaty na temat tego, czy wypada w zaproszeniu prosić wprost o pieniądze. Nie zajmę stanowiska, chcę za to podsunąć wam wskazówkę, byście sami zastanowili się, co na ten temat sądzicie. Może zamiast pisać wystarczy o tym wspomnieć w luźnej rozmowie?

Mało kto wie, że tradycyjne zasady savoir-vivre’u zalecają, by w oficjalnych zaproszeniach to rodzice wraz z młodymi (a nie młodzi z rodzicami) zapraszali na uroczystość.

Bez cienia wątpliwości w zaproszeniach można subtelnie poprosić gości o konkretną kolorystykę strojów. Na jednym
z lawendowych ślubów królował fiolet, zieleń i szarości, a dzięki stosownej notce w zaproszeniu goście zostali o tym w prosty sposób poinformowani. Podobna sytuacja miała miejsce wówczas, gdy Panna Młoda wystąpiła nie w bieli, a błękicie – do zaproszeń dołączono kartę z prośbą do pań, by tego dnia oddały błękit właśnie jej.

Gdy już odbierzemy gotowe projekty zaproszeń, pozostaje je wręczyć. Tylko jak? –Osobiście? Pocztą? Wszystko zależy od waszych możliwości i relacji z gośćmi. Bardziej elegancko jest wybrać się z wizytą, ale w dobie silnie rozwiniętej komunikacji internetowej piękna koperta i zaskakująca zawartość to też świetne rozwiązanie. Jedno jest pewne – zaproszenia puszczone w obieg, machina ruszyła, to dzieje się naprawdę!

FOT. MAT. PRASOWE. PAPERWORDS/FOT. HANNA KOZICKA

Magazyn Wesele 3/47/2017

Maria Korchow

www.paperwords.pl

FOT. WHITE FOX PHOTO

Maria Korchow – właścicielka manufaktury papeterii ślubnej i okolicznościowej Paperwords, autorka bloga Żona modna, propagatorka idei „ślubu bez bez”. Miłośniczka prostoty, naturalności i eleganckich wesel bez przepychu.

Podziel się ze znajomymi!


Zapisz się
do subskrypcji
Magazynu

Otrzymasz od nas
coś fajnego

Zapisz się
do subskrypcji
Newslettera

PARTNERZY:

POLECAMY: