Bilbao – szukając sztuki najwyższych lotów
Bilbao do niedawna kojarzył się z Baskijską Armią Wyzwoleńczą, starszymi panami ubranymi w wielkie, czarne berety, a niektórym także z drużyną piłkarską Athletic Bilbao. Jeszcze ćwierć wieku temu nikt przy zdrowych zmysłach nie wybierałby się tu na wakacje lub chociaż na weekend. Dzisiaj jest zupełnie inaczej – nie tylko warto, ale wręcz trzeba zobaczyć Bilbao.
Przełom nastąpił w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to władze borykającego się z ogromnym bezrobociem miasta wpadły na pomysł godny Einsteina. Pośrodku przemysłowo-portowej dzielnicy postanowiono wybudować europejską filię znanej nowojorskiej kolekcji – Fundacji Guggenheima. Otwarte w 1997 muzeum stało się wizytówką miasta i magnesem przyciągającym turystów. W pierwszych dwóch latach działalności placówki odwiedziło ją ponad dwa i pół miliona ludzi. Za tym sukcesem poszły następne. Dziś Bilbao jest jednym z ważniejszych ośrodków kultury i sztuki współczesnej
w Hiszpanii. Gdy do tego dodamy jeszcze fantastyczną, skrzącą się michelinowskimi gwiazdkami gastronomię i doskonałe regionalne wina, przed oczami pojawi się nam pełen obraz miasta.
Architekci i wizjonerzy
Niewątpliwie najsłynniejszą budowlą w Bilbao jest Muzeum Guggenheima. Zaprojektował je Frank Gehry – jeden z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych architektów. Nawet jeżeli ktoś nie jest miłośnikiem sztuki XX wieku, warto wybrać się tu dla fantastycznej dekonstruktywistycznej formy budowli oraz artystycznych instalacji otaczających muzeum. Spośród nich największą sympatią turystów i mieszkańców miasta cieszy się gigantyczny szczeniak utkany
z kwiatów, a także wielki pająk i tulipany z kolorowej blachy.
Muzeum Guggenheima to nie jedyna współczesna budowla godna uwagi. Od lat dla miasta projektują najwięksi architekci-wizjonerzy. Na szczególną uwagę zasługują tutejsze mosty, z których kilka na stałe wpisało się do historii światowego designu. Pierwsza z przepraw nie jest nawet mostem, a jedynie zawieszoną nad rzeką kolejką-promem, która niczym gigantyczna huśtawka przerzuca mieszkańców z jednego brzegu na drugi. Dalej stoi monumentalny czerwono-zielony most, który jest integralną częścią Muzeum Guggenheima. A stąd już tylko kawałek do Zubizuri – słynnej białej kładki zaprojektowanej przez samego Santiago Calatravę.
Niewątpliwie najsłynniejszą budowlą w Bilbao jest Muzeum Guggenheima. Zaprojektował je Frank Ghery – jeden z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych architektów.
Naprawdę stara starówka
Warto poświęcić też nieco czasu na spacer lub zakupy na średniowiecznej starówce (Casco Viejo). Nie ma ona wprawdzie spektakularnych zabytków (nie licząc kilku gotyckich kościołów), za to urzeka klimatem i atmosferą. Historyczna dzielnica nie podzieliła losu innych tego typu miejsc w Europie i nie została wyludniona. W starych kamienicach nadal mieszkają ludzie, a wąskie, kręte uliczki tętnią zwykłym, codziennym życiem. Pełno tu niewielkich, rodzinnych sklepików, w których mieszkańcy robią zakupy, wybierając produkty na najbliższy obiad czy kolację. Największy wybór świeżych ryb, dojrzewających wędlin, mięs, serów, warzyw i owoców znajdziemy w Mercado de La Ribera – hali targowej wybudowanej jeszcze w XIX wieku.
Do oceanu rzut (baskijskim) beretem
Miasto położone jest nieopodal ujścia rzeki Nervión do Zatoki Biskajskiej. Jednak aby zobaczyć ocean, trzeba kawałek podjechać. Od kilku lat można to zrobić metrem, które w kilkanaście minut przewiezie nas ze ścisłego centrum prosto na plażę. W lecie w podziemnej kolejce zwyczajnym widokiem są młodzi ludzie ubrani w stroje plażowe, z deskami surfingowymi pod pachą. Jeżeli ktoś będzie mógł spędzić więcej czasu na wybrzeżu, koniecznie powinien wybrać się na rejs wzdłuż baskijskiego wybrzeża. Monumentalne, schodzące do samego oceanu skały, wodne groty i urokliwe zatoczki ciągną się na odcinku kilkudziesięciu kilometrów. Żelaznym punktem takiego rejsu są odwiedziny na wyspie Gaztelugatxe. Na stromej, wznoszącej się na 80 metrów nad poziomem morza skale stoi średniowieczny kościół św. Jana, do którego wspinamy się po 237 stopniach. Widoki i szeroka panorama otaczającego nas zewsząd morza warte są tego wysiłku.
Coś na ząb
Gdy nasz umysł nasyci się odpowiednią dawką wrażeń artystycznych, czas na zaspokojenie potrzeb ciała. Warto wiedzieć, że Kraj Basków to region słynny z najwyższej sztuki kulinarnej w Hiszpanii. Niemal na każdym kroku możemy napotkać bary, które oferują szereg drobnych przekąsek pintxos (czyt. pinczos), wystawionych na kontuarze. Zasada jest prosta – zamawiamy copa di vino, czyli kieliszek wina, a następnie pokazujemy palcem, na którą z przekąsek mielibyśmy ochotę. Pintxos na ogół spożywa się na stojąco, bez zbędnego rozsiadania się przy stolikach.
Bilbao słynie z największego wyboru tego typu przekąsek. Zazwyczaj podawane są one na kromce pieczywa lub w minibułce, a jako wypełnienie wykorzystuje się wszystkie produkty spożywcze dostępne w kraju. Obowiązkowo pojawia się jamón serrano, czyli dojrzewająca, niezwykle aromatyczna szynka. Nie brakuje ryb – marynowanych, wędzonych lub smażonych w głębokim tłuszczu. Wegetarianie znajdą szeroki wybór grillowanych warzyw. Do pintxos koniecznie zamawiamy kieliszek wina – najlepiej białego, z lokalnej apelacji Txakoli de Bizkaia.
Nieco innym typem przekąsek, które można dostać w każdym niemal miejscu w mieście, są tapas, które tym różnią się od pintxos, że nie zawsze są podawane na pieczywie. Najpopularniejszą „tapą” jest tortilla – czyli coś między omletem
a jajecznicą, z pieczonymi ziemniakami w środku. Można ją wzbogacać niezliczonymi dodatkami, na przykład pikantną kiełbasą chorizo, cebulą lub innymi warzywami.
A gdy znudzi nam się białe wino i zechcemy zamówić coś czerwonego, powinniśmy wybrać wino rioja. Kelner będzie wiedział, że chodzi o baskijską część tego regionu, czyli Rioja Alavesa. Bo cóż innego moglibyśmy chcieć zamówić w Bilbao?
Magazyn Wesele 3/47/2017
Wojciech Giebuta
Wojciech Giebuta – dziennikarz i przewodnik winiarski, a także szef Wine-Service, jedynego w Polsce biura podróży specjalizującego się w enoturystyce.