Moje kwiatowe uniesienia
Ich zapach, nieskończona paleta kolorów, niebywałe odcienie, faktura, obrys płatków
i liści… świat roślin nie przestaje mnie fascynować. Wciąż odkrywam nowe odmiany
i gatunki. Komponując bukiety i aranżacje, łączę ze sobą kwiaty szlachetne z tymi polnymi, rosnącymi dziko, niedocenianymi. Odpowiednio dobrane potrafią zyskać nowe znaczenie, podkreślić charakter miejsca czy urodę kobiety, która je nosi, bądź jest nimi obdarowana.
Leśna baśń
Nieustannie inspirujecie mnie Wy, Pary Młode…. wasze charaktery, uroda, stylizacja, ulubione kolory i kwiaty, wasze zgromadzone preciosa takie jak fragmenty wstążek
i koronki, kolczyki babci, naszyjnik mamy, zdjęcia z dzieciństwa czy wycinki z gazet
– te wszystkie elementy są jak skarby, dzięki którym tworzę dla Was baśń Tego Jedynego Dnia. Często pierwsze spotkanie z Wami i rozmowa rodzi koncepcję, klimat, w jakim powinno być utrzymane przyjęcie weselne. Tak też było w przypadku Tych dwoje… pełni pasji, niezwykli, trochę jak z baśni o leśnych, nieco butnych elfach…
Im bardziej ich poznawałam, tym więcej miałam pomysłów na wyrażenie ich samych
w dekoracjach, kwiatach i bukiecie ślubnym. Musiało być bardzo naturalnie, bez przepychu, prosto, ale niezwyczajnie.
Tylko białe kwiaty, dużo zieleni, liście paproci, mech i drewno, jako kolorowe akcenty
– wstążki.
Odnaleziona gdzieś na babcinym strychu zardzewiała konew okazała się idealna na kiście białego lilaka, stara drabina dumnie prezentowała karty planu stołów, drewniane skrzynki po jabłkach stanowiły postumenty na lampiony, zaś wyszukana w lesie złamana gałąź wytrwale dźwigała światełka w tle Młodej Pary. Stoły ozdobiły kwiaty w różnego kształtu buteleczkach i słoiczkach, liście paproci każdą serwetkę, a to wszystko pośród puchatego mchu, plastrów drewna i wstążeczek w kolorach miedzianego brązu, jak włosy Panny Młodej, zaśniedziałego srebra, naturalnej zieleni i szafiru, jak garnitur Pana Młodego.
Zachwytom nie było końca…
Jak dama z Downton Abbey
Ponieważ na co dzień wraz z narzeczonym mieszka zagranicą, wszystko musiało być uzgodnione telefonicznie i mailowo. Zaintrygowała mnie jej niezwykła suknia, jakby przeniesiona z innej epoki. Mocno zdobiona, wyrafinowana z długimi rękawami…
i ten nieprawdopodobny dekor do włosów w stylu lat dwudziestych ubiegłego wieku.
Oczami wyobraźni od razu widziałam te aranżacje, trochę vintage, trochę staro angielskie
z angielskimi różami. Bukiet też musiał być unikatowy, inny, nieregularny, z piwoniami, dzwonkami i daliami. Kompozycje na stoły niskie, na kryształowych pucharkach z wijącą się opadająca na obrus zielenią. Atrakcją skromnego wesela miał być stylizowany słodki bufet.
Gdy wszystko było gotowe, Panna Młoda weszła do sali. Nasze pierwsze i jak dotąd jedyne spotkanie było pełne radosnych wzruszeń, a na koniec słowa „dziękuję, od początku wiedziałam, że spotkałam bratnią duszę; nie myliłam się i wszystko wygląda
nadzwyczajnie pięknie”….
Tak, zdecydowanie jestem uzależniona od tych niezwykłych emocji, które towarzyszą przygotowaniu dla Was koncepcji, a potem realizacji dekoracji. Powierzacie mi swoje marzenia, które stają się moimi marzeniami, więc pozwólcie się porwać w niezwykłą podróż, w której spełniają się życzenia.
Weronika Moskalska
www.KRISFLO.pl